piątek, 24 stycznia 2014

Bad day :c

Hejka!
Bardzo was przepraszam, ale dziś nie jestem w stanie dodać kreatywnej destrukcji. Zaległości postaram się nadrobić w przyszłym tygodniu. Wiem, że ostatnio dawno nie dodawałam żadnych postów, wiem i przepraszam, jak tylko znajdę trochę wolnego czasu postaram się ponadrabiać zaległości.
A to tak na pocieszenie :D

Trzymajcie się cieplutko! :*
Do zobaczenia!

piątek, 17 stycznia 2014

Kreatywna destrukcja #2

Hejka!
Wyrobiłam się z postem jeszcze w sobotę- tyle wygrać! No to przechodzimy do fotorelacji!
  
Chyba za bardzo skupiłam się na tym zadaniu i kropki przebiły się aż na 3 strony!
Pora na lejek! Tu już pięknie i szczelnie obklejony taśmą.
  
Wszystko przygotowane. Później była degustacja, no cóż do najsmaczniejszych rzeczy taka woda o smaku papieru chyba nie należy ale jeszcze żyję. Jeśli chodzi o wytrzymałość, to lejek zaczął dopiero przeciekać po dłuższej chwili, więc test chyba zdał.
A tak wygląda teraz między kartkami ;).

Samolocik chyba trochę mi nie wyszedł, ale nie pamiętam już jak je się robiło. Najważniejsze, że ładnie latał.

Dziś trochę sobie poskładałam i było naprawdę extremalnie. Może za tydzień coś bardziej kolorowego?

Do zobaczenia!

piątek, 10 stycznia 2014

Kreatywna destrukcja #1


Hejka!
Rozpoczynamy dziś serię postów Kreatywna destrukcja. Co sobotę będę na blogu umieszczać postępy w destrukcji. Mogą być one dla was małą inspiracją. Już dziś wykonam dla was kilka zadań!
Może zaczniemy od mniej wymagających zadań ;)

U góry przy "Ta książka należy do " napisałam swoje imię i nazwisko, a przy adresie adres do mojego profilu na fecebooku. Taka własna interpretacja ;)
 
No i znowu ja na przekór zaczęłam od lewej strony.
 
Tak numeracja wyglądała dalej, na białych stronach pisałam różowym pisakiem, na czarnych białym. Wyglądała dalej aż do...
 
...100 strony! Już nie wytrzymałam, ręka mnie bolała, po prostu mi się nie chciało i zaczęłam pisać cyferki, na tej samej zasadzie co wcześniej biały-różowy, czarny-biały.
 
 
I grzbiet tak jeszcze specjalnie paznokciem przejechałam dla większego efektu zniszczenia :)
 
Miała być pusta i jest pusta.

Do zobaczenia!

wtorek, 7 stycznia 2014

Nienawidzę środy!


Hejka!
Nadszedł ten czas, kiedy należy napisać pierwszego posta w nowym roku. Mam nadzieję, że święta i Sylwestra mieliście udane, no może nie odpoczęliśmy za bardzo, ale dobre i to (tak, bo tej zawsze mało) I pierwszy dzień szkoły po świętach już minął, uff. Środy należą do moich najgorszych dni, a przyczynia się do tego m.in liczba godzin, którą spędzam w szkole - wychodzę z domu jest ciemno, wracam do domu jest ciemno. Czyli mowa tutaj o godzinach 7:25-16:35. Biorąc jeszcze pod uwagę pogodę w minionych dniach, to mam już nadzieję, że rozumiecie, czemu NIENAWIDZĘ ŚRODY. Swoją drogą w lecie nie będzie lepiej, wytrzymać w szkole prawie 10h to istny cud. Ale po środzie zawsze następuje czwartek czyli 5h mniej siedzenia w szkole :)
Więc jak sprawić by chociaż środowy wieczór był przyjemny? Otóż ślęczenie do północy nad książkami można sobie umilić pijąc herbatkę. Tak owocowa herbatka jakoś tak zawsze mnie uspokaja. Hmm podejrzane... I dlatego co wieczór w środę będę na blogu zamieszczać mój własny Tea challenge. Już wyjaśniam, na czym to będzie polegać. Przez najbliższy czas będę gromadzić różne herbaty w swoim magicznym słoiczku. Challenge rozpocznę dopiero, gdy uzbieram pełny słoik herbaty. (no cóż trzeba zainwestować w herbatki :)) W każdą środę bohaterem postu będzie inna herbata, pewnie nie wszystkie będą smaczne ale o to już zadbam, żeby was przestrzec przed złym wyborem. I w każdym poście będę zamieszczać moją opinię na temat wylosowanej herbaty. Mam nadzieję, że spodoba wam się mój pomysł i będziecie tak jak ja wyczekiwać środowego wieczoru. A teraz zostawiam was ze zdjęciami magicznego słoiczka i jak dotychczas zgromadzonych herbat.

Taki zwykły słoiczek, a tyle radości
A w środku pyszne herbatki Mmm


Do zobaczenia!

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Haul grudniowy

Hejka!
Cały wczorajszy dzień spędziłam na zakupach. Nie upolowałam za wiele rzeczy na wyprzedażach ale i tak jestem zadowolona z zakupów :) Nie uzbierało się tego zbyt wiele przez cały miesiąc, więc dzisiejszy post będzie krótki. Zapraszam do oglądania moich zakupów ;)

Zacznijmy od biedronki. Kupiłam tam dwie książki.

 Już od dawna zamierzałam kupić "Zniszcz Ten Dziennik" ale tak jakoś nie było okazji. Idę sobie przez Biedronkę i patrze a tam książka Keri Smith. Jeszcze jest okej, to tylko książka, mogę ją też kupić w Empiku, Matrasie czy jakiejkolwiek księgarni, spokojnie. Patrze na cenę - 19,99 zł!!! Teraz już muszę go mieć. Na odwrocie książki jest napisane, że jej cena wynosi 29,99 zł więc idę jeszcze do czytnika sprawdzić cenę - na pewno jest to 19,99 zł. Teraz przejdę do samej książki. Powiem wam, że destrukcja tej książki zajmie mi chyba całe wieki. Tak, tak przecież to żadna filozofia wykonywać polecenia z książki, ale ja już przy pierwszym zadaniu - podpisaniu stron, musiałam być kreatywna. Oczywiście Julka na przekór wszystkim postanowiła sobie pobawić się w kropki, no i ma kropki, "ponumerowałam" kropkami dopiero 100 stron, pewnie gdzieś się pomyliłam :P Raz w tygodniu na blogu będę dla was wykonywała jakieś zadania i udokumentuje je.

Skoro kupiłam "Zniszcz Ten Dziennik" 10 zł taniej, to pozwoliłam sobie wydać tę zaoszczędzoną dychę. I tak mój wybór padł na "Kocham Nowy Jork". Dużo już słyszałam o tej książce i i tak planowałam ją kupić, więc wersja kieszonkowa powędrowała do moich rąk. 

Kupując np.w Empiku "Zniszcz Ten Dziennik" zapłaciłabym 29,99 zł. Kupując dwie książki w Biedronce zapłaciłam 29,98 zł. Sumując zaoszczędziłam 1 grosz i stałam się posiadaczką jeszcze jednej książki :P

Jeśli chodzi o galerię handlową to najpierw zakupy z Tally Weijl.



Ja, jak zwykle na opak w zimie kupiłam sobie letnie szorty. Są wykonane z takiego fajnego, miękkiego materiału. Kosztowały 20 zł. W tyle nad kieszenią mają ślicznie wytłoczone logo Tally Weijl.     

                         
Snapback - New Yorker/ 9,95 zł

Byłam jeszcze w takiej niewielkiej drogerii.



Pomadka firmy Paloma/ 6 zł. Jej odcień jest trochę inny niż wyszedł na zdjęciach, pomadka ma taki kolor brudnej brzoskwini i perłowe wykończenie. Niezbyt widoczne na zdjęciu ale jej kolor ma nr.134
 
Lakier Safari firmy Quiz/ 4,75 zł. Nie mogłam znaleźć numeru koloru ale jest on taki złoty. Najpierw maluję paznokcie jakimś innym kolorem np. beżowym (ślicznie to wtedy wygląda) a dopiero później nakładam ten lakier jako taki brokatowy top coat.

A teraz pora na Rossmann :)

 Uwielbiam ten zmywacz do paznokci, zazwyczaj kupuję ten 125 ml/ 2,99zł w promocji (regularna cena 3,99 zł, ale ten produkt jest często na promocji) 

Baby Lips, kolor Cherry Me/ 9,90 zł. Pomadka nawilża usta, lecz utrzymuje się na nich ok. godziny. Lekko barwi usta na piękny wiśniowy kolor i błyszczy się. Ma przepiękny wiśniowy zapach.
Na drugim zdjęciu swatche od góry: pomadka Paloma, a niżej Baby Lips. 

Do zobaczenia!